“W telefonie jakiś głos powiedział zdyszanym, dramatycznym szeptem: Ratunku, zabiją mnie! Niech tu ktoś przyjedzie, prędzej! Piaseczyńska osiemnaście, mieszkania dwadzieścia jeden, to ci dwaj, zawiadomić mili… - ...cję - dokończyłam odruchowo, również szeptem, tyle że na pewno mniej dramatycznym. Głos nagle urwał. Rozległy się jakieś charkoty, coś jakby...
Podstolski schował marki, Paweł" zaś poprosił go o pokwitowanie otrzymanej sumy. Gdy marynarz złożył już na kwicie swój podpis, Amerykanin uznał, że nadszedł czas na zdjęcie maski. Zapanowała chwila milczenia, James Stewart utkwił w Podstolskim przenikliwe spojrzenie swych ciemnych oczu i jakby nad czymś się zastanawiał. [z okładki]